wtorek, 27 grudnia 2011

:)

Hej wszystkim:)

Nie ma mnie tu ostatnio, bo były święta i nie miałam głowy do prowadzenia bloga, robienia zdjęć do notek itp. Jutro wyjeżdżam w góry, więc pojawię się tu ponownie w Nowym Roku, ale za to z głową pełną pomysłów, toną kosmetyków do zrecenzowania dla Was:)

Jest mi bardzo miło, że niektórzy ciągle tu zaglądają nawet jak ja nie zaglądam, obiecuję rewizyty już w 2012 roku:) Wszystkim, bez wyjątków, życzę żeby nadchodzący rok był pełen szczęścia i radości:)

A tu jadę:

piątek, 23 grudnia 2011

świąteczne pozdrowienia:)

Hej wszystkim:)
Myślałam, że jeszcze dzisiaj będę miała czas na normalną notkę, nawet miałam pewne plany w tym względzie;p, niestety okazało się, ze kiedy jest się w rodzinnym domu czas się niesamowicie kurczy, a i laptopa się nie chce włączać skoro można zalegać przed tv z chrapiącym kotkiem na kolanach:)


Chciałabym wszystkim serdecznie życzyć wszystkiego najlepszego, uśmiechu, spokoju i w ogóle wszytskiego co sobie wymarzycie:)

czwartek, 22 grudnia 2011

wkrętki do włosów

Oglądając filmiki na youtube odkryłam te oto wkrętki (nie wiem czy to ma jakąś poprawną nazwę)




I muszę powiedzieć z ręką na sercu, ze jest to super produkt. Mam włosy dosyć gęste (spinki ledwie spinają je), można nawet powiedzieć, że długie (do biustu), a te wkrętki są w stanie utrzymać je w formie koka. Jeśli macie ochotę zrobię kiedyś zdjęcie z upiętymi włosami, jak coś to piszcie o tym w komentarzach :) Jeśli jesteście zainteresowani to cudo to można dostać w drogeriach Schleker.

Wolę je od klasycznych wsuwek ponieważ jest ich dwie, łatwo się wyjmują, a wsuwki czasami szarpią mi włosy, tu zakładanie jest bajecznie proste. Wymaga od nas tylko lekkiej wprawy, bo trzeba je tak wkręcić żeby przeszły przez największa ilośc włosów, co za tym idzie je trzymały, ale kilka testów i już wiemy co i jak :)


Był już u mnie Mikołaj i przyniósł piękny prezent, w cudownym opakowaniu

a w środku równie fantastyczna zawartość

Byłam i ja na zakupach i coś sobie kupiłam

 Kupiłam te kolczyki w sklepie "I am", który bardzo lubię. Były w promocji i zapłaciłam za nie 15zł, nie patrzyłam na ich pierwszą cenę, dopiero w domu rzuciłam okiem i nieźle się zdziwiłam. Prawie 43 zł za kawałek plastiku? Według mnie to spora przesada.

A Wy jak tam zabiegani przed świętami?

środa, 21 grudnia 2011


Dotychczas miałam bardzo niekłopotliwe włosy, które długo się nie przetłuszczały, myłam je co 3-4 dni. 3 miesiące temu nastąpił w tej kwestii wielki przewrót i, z nieznanych przyczyn, nagle moje włosy zaczęły się przetłuszczać w przeciągu zaledwie jednego dnia;/ Co więcej, moje dotychczas puszyste włosy, zaczęły być okropnie przyklapnięte. Używałam wtedy dopiero co zakupionego jajecznego szamponu Joanna, nie wiem na ile to jego wina, ale ja trochę w głębi duszy go obwiniam. Zaczęłam szukać szamponu, który uratuje moje włosy. Miałam akurat dużą próbkę szamponu Clear i faktycznie moje włosy po jego użyciu pozostawały świeże ok. 2 dni. Jednak jest to szampon przeciwłupieżowy. Kupiłam, więc szampon Garnier do przetłuszczających się włosów, który też nie wiele pomagał. Chciał, nie chciał kupiłam pełnowymiarowe opakowanie szamponu Clear i moje włosy jakoś dają radę, nie wiem jak to będzie po jego odstawieniu. 

Szampon Clear
plusy:
- sprawia, że moje włosy są dłużej świeże
- jest bardzo wydajny, świetnie się pieni

minusy:
- ja nie zauważyłam

Pozostałe szampony pewnie na mooich dawnych włosach sprawdziłyby się, obecnie są niewypałem. Poczekam aż może sytuacja się ustabilizuje, wtedy będę używać, a jak nie oddam komuś:)


Macie pomysły na to co jest powodem moich nagłych problemów z włosami?

wtorek, 20 grudnia 2011

Skoro już tak piszę o moich cieniach do powiek, czas pokazać moją paletkę cieni z Inglota.  Nikomu nie trzeba ich przedstawiać, wiele z nas jest jej wiernych. Ja pamiętam czasy, kiedy była znacznie tańsza. Obecnie też nie należą do marek luksusowych, ale zaliczyli pewną zwyżkę cen. Inglot ma bardzo bogatą barwę kolorów, ich stoiska są w każdym centrum handlowym, sądzę że to jeden z powodów ich sukcesu. Kolejnym jest jakość produktów. Przedstawioną poniżej paletkę mam prawie dwa lata, pierwszy rok używałam jej intensywnie, praktycznie codziennie i jak widzicie tylko jeden cień sięgnął dnia. Potem już potrzebowałam oddechu od brązów, zatęskniłam za innymi kolorami i paletka zeszła na dalszy plan. 


Numerków cieni nie podam, jest to paletka,którą już podarowano mi skomponowaną i nie chcę podważać cieni w poszukiwaniu ich nazw;] Jak widzicie są to cienie z których można zrobić dzienny makijaż, ale wszystkie cienie posiadają bardzo drobne drobinki brokatu, na tyle delikatne, że nie przeszkadzają mi. Ogromnym niewypałem są tylko dwa ciemnie cienie, które szalenie się osypuja na twarz przy aplikacji, czego pozostałe cienie nie robią.

plusy:
- duża wydajność
-trwałość
- świetna pigmentacja

minusy: 
- bardzo dbałam o paletkę, a i tak bardzo szybko pękło mi opakowanie, co widzicie na zdjęciach, z tego co wiem wielu osobom się to zdarza
- ciemne cienie się osypują podczas aplikacji na powiekę

Podsumowując daję im 5/5 bo naprawdę lubię tę paletkę:)


p.s. jest tak rano i jestem jeszcze tak śpiąca, ze zrobiłam sobie kawę, postawiłam obok, po czym zaczęłam szukać wszędzie mojego kubka, bo stojący obok mnie jest pusty, piję kawę z mlekiem i stwierdziłam, że jasny odcień kawy to wnętrze kubka. Tak zaspana jeszcze nie byłam;p
Miłego dnia!

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Słów kilka o Avonie

Z racji tego, że jak już wspominałam, moja mama jest konsultantką firmy Avon, posiadam dosyć duża ilość ich kosmetyków. Jedne z niech to niewypały, do innych zawsze będę wracać. Dzisiaj chciałabym pokazać paletkę szczęściu cieni, którą zakupiłam w bardzo okazyjnej cenie, której dokładnie nie pamiętam;p Ale było to albo 9zł, bądź 11. Generalnie szukałam jasnego, naturalnego cienia, którego mogłabym używać  codziennie. Często, kiedy rano wstaje, nie mam ochoty bawić się w wymyślne makijaże. Stawiam wtedy na jasny cień do oczu, który optycznie powiększy oko i sprawi, że będzie ono wyglądało świeżo. Taki cień znajduje się w tej paletce.
Początkowo, kiedy nabrałam cienie na opuszki palców poczułam się zawiedziona i pomyślałam o nie znowu beznadziejnie napigmentowane cienie. Jednak kiedy z nimi trochę popracowałam, wiem już, że trzeba je zwyczajnie wklepywać w powiekę, nie rozcierać. Trzymają się świetnie, nie tylko na bazie. 


 Cień w lewym górnym rogu nie jest biały, tylko jasno szary, potem delikatny fiolet, następnie cień, który jest czymś między ciemnoszarym, a słabo napigmentowanym czarnym, na dole od lewej: mój ulubiony cień -  jasny beż, ledwie widoczny na powiece, ale fajnie ją rozświetla, potem jasny brąz - ciemniejszy niż na tym zdjęciu i ciemny brąz z drobinkami.
Plusy:
- długo się trzymają i na bazie, i bez niej
- fajne, codzienne kolory

Minusy:
- mało wydajne, mam je ledwie 2 miesiące, a mój jasny cień sięgnął dna czego powodem wydaje mi się, że jest drugi minus:
- strasznie się pylą, nie osiadają na twarzy, ale w pudełku widać, że łatwo je spylić, przez co cień się marnuje

Moja ocena to 4/5, bo rozczarowało mnie tak szybkie zużycie produktu. A wy jak malujecie się, kiedy rano czas goni, a przed Wami kolejny długi dzień? Przy okazji robi się coraz zimniej, pamiętajcie o witaminkach ;]

niedziela, 18 grudnia 2011

tag + recenzja cieni Essence


Zostałam otagowana przez mala0727 Serdecznie dziękuję, to mój pierwszy tag :)

    Zasady:

    1. Piszemy kto zaprosił nas do zabawy.
    2. Podajemy 5 postanowień dotyczących kosmetyków, które mamy zamiar zrealizować w nowym roku.
    3. Zapraszamy do zabawy minimum 5 kolejnych blogerek :)
Moje postanowienia:
1.       Częściej używać balsamów do ciała – mam takie fazy, ze używam dzielnie, po czym przez tydzień-dwa nie chce mi się rano wklepywać balsamów
2.       Doprowadzić moje włosy do ładu – przestać na nich testować co popadnie
3.       Znaleźć nowy, lepszy tusz do rzęs, Colossal przestał spełniać moje oczekiwania
4.       Używać cieni i kredek, które zapomniane leżą na dnie kosmetyczek
5.       Robić bardziej przemyślane zakupy
Do zabawy zapraszam:

Ostatnio dużą popularnością cieszą się produkty firmy Essence. Pewnie duże znaczenie ma tu ich cena – bardzo przyjazna większości portfeli. Byłam bardzo ciekawa jak się sprawują kosmetyki tej marki i sama skusiłam się na m.in. ich cienie o których chciałabym dzisiaj opowiedzieć. Jestem posiadaczką quarto chic-ify 02, które prezentuje się następująco w opakowaniu



i na ręce


Generalnie mam mieszane uczucia do nich. Bez bazy nie trzymają się praktycznie wcale, ale w sumie i tak codziennie używam bazy, więc teoretycznie to nie problem. Cienie niby są napigmentowane, ale przy rozcieraniu szybko tracą nasycenie koloru. Raczej trzeba je, w moim przypadku, wklepywać. Niby kolory fajne, ale jakoś nie są to moje ulubione cienie po które sięgam codziennie.
Ogółem oceniam je na 3/5. A jaka jest Wasza opinia o produktach marki Essence? Widzę, że wiele z Was czeka niecierpliwie na styczniową limitowankę;]

sobota, 17 grudnia 2011

baza pod cienie Kobo

Marka Kobo ciągle, jak mi się wydaje, jeszcze budzi sprzeczne reakcje. Mi osobiście podoba się ich szeroka gama kolorystyczna. Z niewiadomych przyczyn zawsze jednak popatrzę, popatrzę i pójdę bez zakupu;]
O bazie pod cienie długo myślałam, przed zakupem sprawdziłam opinie w internecie. Sama baza wygląda tak:


Używam jej codziennie od 3 miesięcy, widać już zużycie, ale i tak sądzę, że produkt jest bardzo wydajny. Wbrew moim obawom, chociaż znajduje się w słoiczku, jakoś baza nie trafia pod moje paznokcie, wieczko jest na tyle szerokie, że samym opuszkiem palca  udaje się ją nabrać. Nakładałam na nią i droższe cienie, i tańsze, które normalnie nigdy się nie trzymają na powiece i faktycznie zostawały na niej na cały dzień. Dziewczyny na blogach często piszą, że baza podbija kolor cieni do powiek, ja tego nie zauważyłam.
plusy:
- przedłuża trwałość makijażu (często maluję się o 6 rano, a o 20 jeszcze mam super makijaż)
- fajna konsystencja, łatwo się rozprowadza i wchłania
- wydajny

minusy:
- i tu dochodzimy do najbardziej irytującej rzeczy w tej bazie - jej opakowanie. Za nic nie mogę go porządnie zakręcić, nie wiem czy moje jest jakieś koślawe, czy każde jest źle wykonane. Zawsze nie zakręca mi się idealnie, tylko krzywo, przez co walczę z nim z minutę, bo nie chcę źle zamkniętej zostawić w obawie o wysychanie.

Ogółem jak dla mnie 4/5 (za to opakowanie) i bardzo polecam:)

piątek, 16 grudnia 2011

Vampire's love

Dzisiaj wybrałam się na zakupy w poszukiwaniu świątecznych podarków. Zdjęć wszystkiego co kupiłam nie pokażę, bo nie chcę żeby przypadkiem obdarowywane osoby zobaczyły swoje prezenty przed czasem. Ale, jak to bywa na zakupach, przy okazji upolowałam kilka ponadprogramowych rzeczy. W mojej ulubionej księgarni, która wg szyldu jest od roku w trakcie likwidacji;] dorwałam 5 książek – każda w cenie 1zł. Będą jak znalazł do czytania  w tramwaju. Książka u góry była droższa, niestety to nie była aż taka promocja;]

Kupiłam też kadzidełka o zapachu kokosu dzięki którym w moim pokoju pachnie teraz ciastkami
A także komplet 24 bombek za niecałe 5zł - jak coś odsyłam do Rossmana


A teraz czas na kosmetyczną recenzję tego oto cuda:

Ten puder do rzęs ma powodować ich pogrubienie. Nakładamy jedna warstwę tuszu do rzęs, następnie puder, a na to jeszcze jedna warstwa tuszu do rzęs. Puder kosztuje ok.12zł. Efekty? Nijakie. Trochę pogrubia rzęsy, ale rezultaty nie są powalające. Zdecydowanie dałam się złapać na ciekawość czegoś zupełnie nowego, bez czego spokojnie można sobie poradzić. Lepiej szukać lepszego tuszu do rzęs niż inwestować w ten puder.
Od teraz wprowadzam pięciostopniową skalę ocen produktów, puder do rzęs otrzymuje:
2/5


czwartek, 15 grudnia 2011

po długim dniu

Pisałam już dzisiaj, że zapowiada się intensywny dzień. Ostatecznie przed praca pobiegłam kupić sweter Panu T. Po pracy zaliczyłam jeszcze zakupy wyłącznie dla mnie. Kupiłam dwa lakiery firmy Selene - szukałam czekoś z drobinkami, chciałam serduszka, ale sa gwiazdki i drobne kółeczka, czego chyba na zadjęciach mojego autorstwa nie widać;p




Każdy z nich kosztuje jedyna 3, 20 co jest bardzo fajną ceną za taki gadżet.

Do tego zawitałam do Jyska w poszukiwaniu ramki, którą została nabyta, ale zdjęcie dodam potem razem juz z obrazkiem, który ma się w niej znaleźć. Przy okazji do koszyka wpadły mini warcaby za 5 zł.





Generalnie ramka była prezentem dla mnie, podobnie jak drugi nieoczekiwany prezent, nad którym uparcie dumałam w sklepie, chyba aż do znudzenia sprzedawczyni;p W każdym razie ostatecznie w moim pokoju zamieszkał ten oto kocuerk, który chwilowo ułożył się na półce, ale jakoś w najbliższych dnaich znajdę czas na umoszczenie mu stosownego legowiska;]


środa, 14 grudnia 2011

;]

Witam o poranku, chociaż dla mnie dzień zaczął się już dawno temu. Ostatnio od 6 rano do godziny 20 żyję w ciągłym biegu. Czas zwalnia dopiero po powrocie z pracy, kiedy to bezczelnie się obijam, a w efekcie pokój zarasta brudem. Ale już niedługo nie będę wiedziała co zrobić z czasem, bo od czwartku do końca roku wolne w pracy. Nadchodzi czas na poszukanie prezentów, spakowanie się, dotarcie na dworzec i do rodzinnego domu. Ach, no tak zapomniałam, że do następnego czwartku mam jeszcze gdzieś po drodze zajęcia na uczelni;]
Właśnie mam okienko między zajęciami, biegnę jeszcze szybko się douczać, bo za chwilę trzeba napisać koło (plusy mieszkania blisko uczelni – 3 minuty i można na łóżku z laptopem i kubkiem kawy spędzić te wyrwane wolne chwile.
Miłego dnia, dzisiaj środa, więc już coraz bliżej do weekendu;]

wtorek, 13 grudnia 2011

krem na zimę

Zimową porą czas zmienić krem na bardziej natłuszczający. Mój wybór padł na krem z Avonu (mam mamę konsultantkę, stąd wiele kosmetyków tej firmy w mojej kosmetyczce). Używam go już ok. miesiąca i jestem bardzo zadowolona. Jest bardziej natłuszczający niż mój letni krem, ale przy tym nie sprawia, że twarz super się błyszczy, nie zapycha porów. Czy naprawdę chroni moją cerę przed zimnem ciężko powiedzieć, nakładam na niego jeszcze puder. A w dodatku prawdziwej zimy ciągle jeszcze nie było tego roku.
 Trochę tęskni mi się za śniegiem:)

poniedziałek, 12 grudnia 2011

korektory

Niestety, chyba każdy z nas ma czasami ochotę ukryć pewne rzeczy, niezawodne w takich sytuacjach są korektory. Obecnie "na stanie" mam dwa korektory, które używam zależnie od potrzeb:
Maybelline EverFresh i poczwórny Magic corrector mix z Kobo.

 Najczęściej używam korektora z Maybelline
plusy:
+ lekko się rozprowadza
+szybko się wchłania
+ kolor stapia się z kolorem skóry
+łatwa aplikacja za pomocą pacynki


minusy:
- porządnych cieni pod oczami nie zamaskują w 100%

Kobo - zdecydowanie w mniejszym użyciu. Jest to typowy korektor czterokolorowy, ja używam głównie białego, chcąc rozświetlić strefę pod oczami. Zielony i cielisty, wg mnie, w ogóle nie działają
minusy:
- ciężko się rozprowadza, ma gęstą, tępą konsystencję i trzeba go długo wklepywać chcąc osiągnąć pożądany efekt. Czasami myślę, że jest on za ciężko dla tak delikatnej skóry pod oczami
- ciężko wchłania się w skórę
- nakładanie jest pracochłonne

plusy:
+ ładnie rozświetla cienie pod oczami, zwłaszcza jak pokombinuje się z białym i cielistym korektorem

niedziela, 11 grudnia 2011

...

Weekend odchodzi powoli w niepamięć, czas już przygotowywać się do nowego tygodnia. W głowie już powoli planuję rozkład dnia nadchodzące tygodnie. Ale jeszcze póki czas biegnie leniwie korzystam z tych chwil: w końcówki wtarłam podgrzany olej rycynowy(za buteleczką znajduje się ściana z kafelkami, która na zdjęciu wyszłam jak jakaś szalenie brudna ściana;p)

 Zalegam teraz przed laptopem, a w pokoju pachnie mi kwiatem, który dzisiaj dostałam. Niektórzy mówią, że ma ona pogrzebowy zapach, dla mnie jest on bardziej kwiaciarniany.


I tak z kubkiem, ulubionej ostatnio, zielonej herbaty o smaku ananasa kończę ten dzień. I życzę sobie żeby przyszły tydzień minął mi pozytywnie, a potem to już praktycznie święta:)

niedziela

Jak zawsze, kiedy mam w niedzielę pospać długo, wstaje najpóźniej o godzinie 9. Chyba już tak mam, że mój mózg nie godzi się na spanie do późnego popołudnia.
Dzisiaj pochwalę się moim prezentem od A., a oto on:
 Jest to produkt Concept Beuty, ale nie mam pojęcia co to za firma, bo nigdy się  z nią nie spotkałam.
Okrąg zewnętrzny to błyszczyki, kolory wewnątrz, to cienie. Już wypróbowałam i na bazie kobo trzymają się cały dzień.
 A po rozsunięciu pudełeczka widać, że pod spodem kryją się jeszcze róże, bronzer, puder i lipgloss.

Niestety nie dodam zdjęcia całości po złożeniu, bo coś mi się nie chce ono załadować.